Co to jest miłość ?
Powiedz.
Albo nic nie mow.
Ja chcę Cię mieć.
Przy sobie.
I nie wiem,
Czemu...
- Eleno... - cichy szept przebił się przez pomieszczenie. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza. Chłopak rozejrzał się po mieszkaniu, jednak nigdzie nie mógł dojrzeć zagubionej twarzy dziewczyny. Wiedział, że się go boi, był bydlakiem. Jak mógł dać się namówić kolegom z drużyny i zażyć to świństwo ? Nie przypuszczał, że po narkotyku będzie zupełnie innym człowiekiem. W jednej chwili ten miły i kochający chłopak gdzieś zniknął. Ulotnił się zostawiając miejsce dla kogoś zupełnie innego. Kogoś tak bardzo mu obcego. Kogoś kto był w stanie skrzywdzić Elenę, jego kochaną Elenę. Jak mógł podnieść na nią rękę, jak mógł tak bardzo jej naubliżać ? Był nikim, nikim... Był zerem.
Znalazł ją dopiero w sypialni, stała nad łóżkiem i wkładałała ubrania do dużej, czerwonej walizki.
- Eleno... - szepnął, ona jednak nie zwracała na niego uwagi.
- Eleno, błagam wysłuchaj mnie... - chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu jej cichy głos.
- Nie, to ty mnie posłuchaj - szepnęła patrząc mu prosto w oczy. - To koniec. Nie jesteś już tym samym chłopakiem, w którym się zakochałam. Zmieniłeś się, Bayern cię zmienił. Gdzie się podział ten chłopak, który kochał życie ? Gdzie podział się piłkarz, który czerpał radość z każdej minuty spędzonej na boisku ? Gdzie jest mój Mario ? - zadała pytanie, jednak nie oczekiwała odpowiedzi. Ta cisza ją uspokajała, a jego... Jego wpędzała w coraz większe wyrzuty sumienia.
Brunetka zamknęła wieczko walizki, zdjęła ją z łóżka i pociągnęła w stronę drzwi wyjściowych. Gdy już przy nich była, duża, silna dłoń chwyciła ja za nadgarstek. Zasyczała z bólu. Nie, to nie była jego wina. To ona sama wyrządziła sobie taką krzywdę. Chłopak widząc ból przepełniający jej twarz nie wiedział co się dzieje. Dopiero później dostrzegł plamy krwi na jej niebieskiej bluzie. Podciągnął jeden z rękawów i dostrzegł to. Świeże, głębokie rany na jej bladej skórze. Doskonale znał ten widok. Gdy miał szesnaście lat zyletka stała się tez i jego przyjaciółką. Odwiecznym kompanem, który zawsze był w pobliżu gdy nadchodziła fala cierpienia. To jego były trener i najlepszy przyjaciel pomogli mu wykaraskac się z tego. Gdyby Marco nie znalazł go tamtego dnia w pokoju piszącego list pożegnalny, to pewnie teraz jego ciało leżałoby pod marmurową płytą. Dlaczego tak bardzo chciał zniknąć ? Matka. Jego matka go do tego popchnęła. Nienawidził jej. Nienawidził każdej chwili, którą musiał z nią przeżyć. A teraz ? Teraz nienawidził także siebie... Wiedział, że to jego wina. To on doprowadził Elenę do upadku. Nie ktoś inny, on... Nagle poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy. Padł bezwładnie na kolana przed dziewczyną, chwycił ją za obie dłonie.
- Ja przepraszam, przepraszam Cię kochanie - wyszeptał. Podniósł rękawy jej bluzy i lekko ucałował rozcięcia. - Obiecuje, to już nigdy się nie powtórzy, nigdy... Tylko błagam, nie zostawiaj mnie samego.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, tak było prościej, przynajmniej dla niej. Choć sama przed sobą nie mogła ukryć, że wyznanie chłopaka wzruszyło ją. Przecież kochała go, prawda ? A miłość potrafi wybaczyć wszystko.
- Nie rób tam więcej - wyszeptała i przytuliła się mocno do jego ciała. Nie zdawała sobie wtedy jednak sprawy jak wielki błąd popełniła...
~ teraźniejszość
- Marco, ja już nie daje rady - wyszeptała cicho do słuchawki, gdy jej przyjaciel odebrał telefon.
- Elena, kochana co się dzieje ? - spytał głos, który potrafił ją uspokoić nawet w najtrudniejszych momentach.
- Mario... - powiedziała, o on dalszą część dopowiedział sobie juz sam.
- Powiedz, co Götze zrobił tym razem - poprosił spokojnie. Choć w tym momencie miał ochotę zabić przyjaciela, to wiedział, że musi pochomować swoje nerwy. Nie chciał wystraszyć panny Sky, która i tak dostatecznie zamknęła się w sobie.
- A jak myślisz ? Wygrali mecz... To mówi samo za siebie. Powiedz, dlaczego on musiał się tu przenieść, dlaczego ? Przecież w Dortmundzie było nam tak dobrze...
- Eleno, przecież wiesz, że chciałem go powstrzymać. Nie udało się... Najgorsze jest tylko, to że wy obydwoje cierpicie... - w słuchawce usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Elena zamarła.
- Marco, on wrócił - szepnęła i szybko się rozłączyła. Reus chciał coś jeszcze dodać, jednak nie zdarzył. Wiedział, że nie może siedzieć w domu tak bezczynnie podczas gdy jego przyjaciółka cierpi. Złapał kluczyki z kuchennego blatu i wsiadł do samochodu. Czekała go teraz długa droga do Monachium. Droga a stresie i niepewności, że dziewczynie, którą pokochał stanie się jakaś krzywda...
o.o wooow... to takie buty... piszesz genialnie! To najlepszy z Twoich blogów! Nie wiem co powiedzieć... Co alkochol i narkotyki mogą zrobić z ludzmi? Do tego złe otoczenie, no i ta ślepa, bezwarunkowa miłość :/ pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, z Marco ;)
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny, bo nie wytrzymam...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Mario, bo wdał się w złe towarzystwo. Alkohol i narkotyki mówią samem za siebie i kierują jego życiem. Mam nadzieję, że nie będzie już za późno na pomoc...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie <3***
Wow..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco zdąży na czas, i nic Elenie się nie stanie .
Szkoda, że Mario wszedł na złą drogę .
Jak nie wiele potrzeba żeby się na niej znaleść .
Blog cudowny ! Masz ogromny talent ! :*
Czekam nn :*
Jeśli będziesz miała chwilkę to zapraszam : http://my0life0is0one0big0dream.blogspot.com/
Pozdrawiam <3
To jest cudowne! Cała się aż trzęse. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze:)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Tyle emocji w jednym rozdziale. Cudownie. Fenomenalny rozdział. Cóż więcej mówić. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Szkoda tylko, że taki krótki. Z niecierpliwością czekam na nexta. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBoże jak ty to robisz co ? To co piszesz jest takie prawdziwe, ze jak czytam to jak Mario ją przeprasza to czuje się tak jak ona i też mu wybaczam. Święty blog. Zapraszam do mnie i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń