sobota, 22 listopada 2014

III " Nie mogę się od niego uwolnić, nie chcę... "

Zabierz moje myśli
I zabierz mój ból
Jak pusta butelka zbiera deszcz
Wylecz (mnie), wylecz, wylecz, wylecz...



 
***
Przeszłość 


- Mario, proszę przestań - szepnęła cicho dziewczyna, on jednak jej nie słyszał. Wyjął z barku butelkę whisky, które potem nalał sobie do kryształowej szklanki. Bała się, niedawno wrócił do domu, a i tak był już lekko pijany. Pewnie palił też jakieś świństwo. Po alkoholu stawał się nieobliczalny.
- Mario ! - krzyknęła histerycznie, dopiero wtedy zwrócił na nią uwagę.
- Czego ?! Czego ty znowu ode mnie chcesz ?! - uderzył szklanką o stół sprawiając, że nagle cała jej zawartość znalazła się na dywanie.
- Zobacz co zrobiłaś ! Zobacz ! - podniósł się z kanapy i chwiejnym krokiem podszedł do brunetki. Na zewnątrz była opanowana, jednak w środku cała się trzęsła ze strachu.
- Powiedz mi złotko, dlaczego tak bardzo mnie nie szanujesz ? Dałem Ci wszystko. Gdybym się nad Tobą nie zlitował, byłabyś nikim. Byłabyś zwykłą dziwką, której szef dobierałby się codziennie do majtek- po policzkach dziewczyny pociekły łzy.
- Dlaczego płaczesz ? Jesteś tak bardzo żałosna kochanie. Nie wiem co w tobie widziałem. Na świecie jest tyle fajnych lasek, które chcą wskoczyć mi do łóżka. A ty ? Ty jesteś taka bezbarwna. Lepiej zniknij mi teraz z oczu, bo zaraz mogę stać się bezlitosny - gdy to powiedział Elena uciekła szybko do łazienki, gdzie zamknęła za sobą drzwi. Wiedziała, że dla niej ten dzień jeszcze się nie skończył...




Zabierz moją przeszłość
I zabierz moje grzechy
Jak pusty żagiel zbiera wiatr
Wylecz (mnie), wylecz, wylecz, wylecz



add a caption

 ***

Czasem nie możemy mieć tego, czego pragniemy. Tak właśnie było w jego przypadku. On nie mógł mieć jej...
Dlaczego ? Przecież wydawał się być lepszym człowiekiem niż Mario. Przecież on nie wybuchał tak jak jego młodszy kolega, nie był tak nieprzewidywalny, tak bardzo brutalny. Wiec dlaczego Elena wciąż przy nim trwała ? Dlaczego nie potrafiła w końcu powiedzieć dość i wrócić z nim do Dortmundu ? Dlaczego nie potrafiła pokochać Marco tak mocno jak on pokochał ją ? Wciąż pamiętał ich pierwsze spotkanie. Gala kończąca sezon w klubie. Götze obiecał wszystkim, że spotkają kogoś niepowtarzalnego i tak się właśnie stało. Gdy razem weszli spóźnieni na salę, nikt nie potrafił oderwać od nich wzroku. Razem wyglądali jak te wszystkie pary z kolorowych czasopism, wyglądali idealnie. On, przystojny i wysportowany brunet w świetnie skrojonym, czarnym garniturze, z szerokim uśmiechem na twarzy. A tuż obok niego ona. Prześliczna brunetka o niebieskich jak ocean oczach, kształtnych karmionych ustach i lekko zadartym nosie. Ubrana była w czarną sukienkę, która rozszerzała się w talii. Na pozór wyglądała na prostą i skromną. Jednak jeśli przyjrzało się dokładnie jej spódnicy, można było dostrzec ozdoby, które pięknie migotały w świetle. Podeszli do stolika, przy którym Marco siedział wraz ze swoją dziewczyną Caroline, Robertem i Anią oraz Mitch'em i Riri.
- Hej wszystkim, to jest Elena - piłkarz wskazał gestem na dziewczynę. Wszyscy zaczęli witać się z nowo poznaną. Mario miał rację, zaczarowała wszystkich. Jedynie Caroline patrzyła na nią zazdrosnym spojrzeniem i ciągle trzymała rękę swojego chłopaka.
W końcu, po części oficjalnej przyszła pora na tańce. Elena kusiła wszystkich swoim tańcem. Każdy chciał, aby poświęciła im chociaż jeden taniec. Az w końcu to Reus został tym szczęściarzem.
- Bałam się tu przychodzić - wyznała cicho, jej głos był jak aksamit, koił jego duszę.
- Dlaczego ? - spytał zdziwiony.
- Spójrz na te wszystkie dziewczyny, one są idealne, są na swoim miejscu. A ja ? Nie pasuję tutaj.


Gdy chłopak przywoływał teraz na myśli ich pierwszą rozmowę, śmiał się w duchu. Elena była tak bardzo niepewna siebie. Miała niską samoocenę. Chyba nawet nie przypuszczała, że niedługo potem stanie się ulubienicą piłkarzy jak i samego trenera, że wszystkie dziewczyny będą chciały chodzić z nią na zakupy, czy zapraszać na babskie wieczory. Elena miała bowiem w sobie coś wyjątkowego. Była otwarta I ciepła, miała poczucie humoru, była wierna swoim przyjaciołom, a przede wszystkim była szaleńczo zakochana w Mario Götze. Ale czy ktoś przypuszczał, że ta miłość tak bardzo ją zgubi ? Na pewno nie on, który siedzi teraz w samochodzie i zastanawia się co dzieje się z jego przyjaciółką. Tak bardzo się o nią bał. Bał się, że nie zdarzy na czas. Że Mario coś jej zrobi pod wpływem tego cholernego alkoholu.
Gdy podjechał pod dom przyjaciół, wysiadł z samochodu i biegiem dotarł pod drzwi. Były otwarte, co wykorzystał i wszedł do środka. Nigdzie nie widział dziewczyny. Zaczął się martwić. Przechodził przez wszystkie pokoje, aż w końcu znalazł ją w sypialni. Siedziała na skraju łóżka i czule głaskała śpiącego piłkarza po policzku.
- Elena - szepnął, wtedy dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Posłała mu niewyraźny uśmiech i podeszła do niego. Chłopak wykorzystał to i od razu chwycił ją w swoje ramiona.
- Marco - szepnęła i jeszcze mocniej wtuliła się w jego klatkę piersiową. - Dziękuję, że przyjechałeś - pocałowała jego zimny policzek.
- Co się tu działo ? - spytał  i uważnie przyjrzał się jej twarzy.
- Dzisiaj prawie nic, tylko krzyczał, a potem pozwolił, żebym położyła go spać - uśmiechnęła się lekko.
- Eleno, naprawdę chcesz takiego życia ? Przecież sama wiesz, że zasługujesz na więcej. Proszę wróć ze mną do Dortmundu. Ja nic od Ciebie nie oczekuje, tylko wróć ze mną. - wziął jej dłonie w swoje, jednak ona mu się wyrwała.
- Powiedz mi Reus, jak ty to sobie wyobrażasz ? Ja kocham Mario, nie mogę go zostawić samego, nie chcę...




Next = 8 komentarzy



poniedziałek, 10 listopada 2014

II " Boje się "


Co to jest miłość ?
Powiedz.
Albo nic nie mow.
Ja chcę Cię mieć.
Przy sobie.
I nie wiem, 
Czemu...



~ Rok 2013


- Eleno... - cichy szept przebił się przez pomieszczenie. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza. Chłopak rozejrzał się po mieszkaniu, jednak nigdzie nie mógł dojrzeć zagubionej twarzy dziewczyny. Wiedział, że się go boi, był bydlakiem. Jak mógł dać się namówić kolegom z drużyny i zażyć to świństwo ? Nie przypuszczał, że po narkotyku będzie zupełnie innym człowiekiem. W jednej chwili ten miły i kochający chłopak gdzieś zniknął. Ulotnił się zostawiając miejsce dla kogoś zupełnie innego. Kogoś tak bardzo mu obcego. Kogoś kto był w stanie skrzywdzić Elenę, jego kochaną Elenę. Jak mógł podnieść na nią rękę, jak mógł tak bardzo jej naubliżać ? Był nikim, nikim... Był zerem.
Znalazł ją dopiero w sypialni, stała nad łóżkiem i wkładałała ubrania do dużej, czerwonej walizki.
- Eleno... - szepnął, ona jednak nie zwracała na niego uwagi.
- Eleno, błagam wysłuchaj mnie... - chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu jej cichy głos.
- Nie, to ty mnie posłuchaj - szepnęła patrząc mu prosto w oczy. - To koniec. Nie jesteś już tym samym chłopakiem, w którym się zakochałam. Zmieniłeś się, Bayern cię zmienił. Gdzie się podział ten chłopak, który kochał życie ? Gdzie podział się piłkarz, który czerpał radość z każdej minuty spędzonej na boisku ? Gdzie jest mój Mario ? - zadała pytanie, jednak nie oczekiwała odpowiedzi. Ta cisza ją uspokajała, a jego... Jego wpędzała w coraz większe wyrzuty sumienia.
Brunetka zamknęła wieczko walizki, zdjęła ją z łóżka i pociągnęła w stronę drzwi wyjściowych. Gdy już przy nich była, duża, silna dłoń chwyciła ja za nadgarstek. Zasyczała z bólu. Nie, to nie była jego wina. To ona sama wyrządziła sobie taką krzywdę. Chłopak widząc ból przepełniający jej twarz nie wiedział co się dzieje. Dopiero później dostrzegł plamy krwi na jej niebieskiej bluzie. Podciągnął jeden z rękawów i dostrzegł to. Świeże, głębokie rany na jej bladej skórze. Doskonale znał ten widok. Gdy miał szesnaście lat zyletka stała się tez i jego przyjaciółką. Odwiecznym kompanem, który zawsze był w pobliżu gdy nadchodziła fala cierpienia. To jego były trener i najlepszy przyjaciel pomogli mu wykaraskac się z tego. Gdyby Marco nie znalazł go tamtego dnia w pokoju piszącego list pożegnalny, to pewnie teraz jego ciało leżałoby pod marmurową płytą. Dlaczego tak bardzo chciał zniknąć ? Matka. Jego matka go do tego popchnęła. Nienawidził jej. Nienawidził każdej chwili, którą musiał z nią przeżyć. A teraz ? Teraz nienawidził także siebie... Wiedział, że to jego wina. To on doprowadził Elenę do upadku. Nie ktoś inny, on... Nagle poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy. Padł bezwładnie na kolana przed dziewczyną, chwycił ją za obie dłonie.
- Ja przepraszam, przepraszam Cię kochanie - wyszeptał. Podniósł rękawy jej bluzy i lekko ucałował rozcięcia. - Obiecuje, to już nigdy się nie powtórzy, nigdy... Tylko błagam, nie zostawiaj mnie samego.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, tak było prościej, przynajmniej dla niej. Choć sama przed sobą nie mogła ukryć, że wyznanie chłopaka wzruszyło ją. Przecież kochała go, prawda ? A miłość potrafi wybaczyć wszystko.
- Nie rób tam więcej - wyszeptała i przytuliła się mocno do jego ciała. Nie zdawała sobie wtedy jednak sprawy jak wielki błąd popełniła...


~ teraźniejszość


- Marco, ja już nie daje rady - wyszeptała cicho do słuchawki, gdy jej przyjaciel odebrał telefon.
- Elena, kochana co się dzieje ? - spytał głos, który potrafił ją uspokoić nawet w najtrudniejszych momentach.
- Mario... - powiedziała, o on dalszą część dopowiedział sobie juz sam.
- Powiedz, co Götze zrobił tym razem - poprosił spokojnie. Choć w tym momencie miał ochotę zabić przyjaciela, to wiedział, że musi pochomować swoje nerwy. Nie chciał wystraszyć panny Sky, która i tak dostatecznie zamknęła się w sobie.
- A jak myślisz ? Wygrali mecz... To mówi samo za siebie. Powiedz, dlaczego on musiał się tu przenieść, dlaczego ? Przecież w Dortmundzie było nam tak dobrze...
- Eleno, przecież wiesz, że chciałem go powstrzymać. Nie udało się... Najgorsze jest tylko, to że wy obydwoje cierpicie... - w słuchawce usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Elena zamarła.
- Marco, on wrócił - szepnęła i szybko się rozłączyła. Reus chciał coś jeszcze dodać, jednak nie zdarzył. Wiedział, że nie może siedzieć w domu tak bezczynnie podczas gdy jego przyjaciółka cierpi. Złapał kluczyki z kuchennego blatu i wsiadł do samochodu. Czekała go teraz długa droga do Monachium. Droga a stresie i niepewności, że dziewczynie, którą pokochał stanie się jakaś krzywda...




sobota, 8 listopada 2014

I " On jest moją słabością "


 " Co mnie nie zabiło, tak naprawdę mnie nie wzmocniło "







- Zostaw mnie ! - krzyknęła 19 latka. - Nie mogę na Ciebie patrzeć. Twój dotyk pali. - po jej policzkach pociekły łzy. Chciała się wyrwać z jego uścisku, ale nie miała tyle siły. Zaczęła okładać pięściami jego klatkę piersiową, chciała dać upust swoim emocjom.
Chłopak w końcu nie wytrzymał. Chwycił ją za biodra i przyciągnął mocno do siebie. Złączył ich usta w gorącym pocałunku. Ona początkowo opierała się, ale z czasem zatraciła się w tym uczuciu. Jego usta były bowiem czymś czego nie mogła sobie odmówić. Były najlepsza nagrodą, ukojeniem po ciężkim dniu. Były największym atutem tego potwora... Gdy w końcu zabrakło im powietrza odsunąli się od siebie. W jego oczach można było dostrzec głód, pożądanie. Pragnął jej... Ale wiedział też, że nie może pozwolić sobie na więcej. Nie mógł skrzywdzić jej jeszcze bardziej. Ona była jego obsesją. Uzależnił się od niej, jak wcześniej od narkotyków czy alkoholu. Od tego o czym myślał miał inne dziewczyny, a ona, jego mała Elena była tylko po to by mógł ją kochać. Nie chciał jej wykorzystać, a już na pewno nie teraz. Gdy patrzył na czerwoną od płaczu twarz, chciał strzelić sobie kulą w skroń. Doskonale wiedział, że jest jej cierpieniem, śmiercią. To przez niego ma świeże blizny na nadgarstkach. To przez niego zdarzało upić jej się do nieprzytomności. To przez niego nie może zacząć nowego życia. I raczej już nigdy nie zacznie. On, nie pozwoli jej odejść. Nigdy. Jej odejście sprawiłoby, że posunąłby się do ostateczności. Zrobiłby coś czego pragnął od dawna...



Nigdy nie spodziewała się, że jej życie będzie wyglądało tak jak teraz. Że ten uroczy chłopak, który dwa lata temu zaczął się za nią uganiać, okaże się kimś zupełnie innym niż myślała na początku. Dlatego więc od niego nie odejdzie ? Przecież to wydaje się takie proste. Mogłaby spakować swoje rzeczy podczas gdy on byłby na treningu. Mogłaby wynieść się do innej części kraju. Dlatego tego nie zrobi ? Choć to może wydawać się dziwne, ona nie wyobraża sobie życia bez tego potwora. Kocha go. Naprawdę go kocha. Tak, to może wydawać się dziwne, ale nie z jej perspektywy. Wbrew pozorom, on uratował jej życie. Gdyby nie pojawił się wtedy na tamtej dyskotece, gdyby nie wdał się w bójkę z jej szefem, musiałaby zacisnąć zęby i iść z nim na zaplecze. Nie, nie była prostytutką. Pracowała jako kelnerka, a jej pieprzony szef groził, że ją zwolni jeśli nie prześpi się z nim. Miała wtedy siedemnaście lat, nie mogła pozwolić sobie na utratę tej posady. Nie pochodziła z bogatego domu, a jej bliscy nie interesowali się nią. To on, Mario, wyciągnął dłoń w jej stronę. Przygarnął ją do swojego domu. Zapisał na upragnione studia. Był dla niej przyjacielem, którego wtedy tak bardzo potrzebowała... Dopiero rok po ich pierwszym spotkaniu poznała jego prawdziwe oblicze. Wdał się w złe towarzystwo. Tłumaczyła sobie, że to przez zmianę klubu na Bayern. Że piłkarze, z którymi spędza codziennie wiele godzin mają na niego taki zły wpływ. I poniekąd miała rację. Götze chciał być taki jak oni. Zaczęło się od jednej wspólnej imprezy z tymi bydlakami. Tamtej nocy gdy wrócił do domu, bała się go po raz pierwszy. Uderzył ją, nawyzywał. Chciała uciec, chciała być jak najdalej od niego. Ale następnego dnia gdy zobaczyła łzy na jego policzkach, oczy przepełnione bólem. Gdy tak klęczał przed nią i obiecywał, że to nigdy się nie powtórzy, zmiękła. Uwierzyła mu, ale wkrótce okazało się, że jego słowa były rzucone na wiatr...


Mam nadzieję, że się spodoba,
Next = 8 komentarzy
Pozdrawiam N.