Organs

poniedziałek, 29 grudnia 2014

IV " The heart wants what it wants "

" Chciałabym spędzić z nim resztę mojego życia. 
Nawet jeśli miałbym żyć tylko kwadrans... "

 


Czy mogłabym tak nagle przestać go kochać ? Odejść i zapomnieć o jego chłopięcej twarzy i szerokim uśmiechu ? Zostawić zdesperowanego i zdezorientowanego ze wszystkimi problemami ? Nie, nie mogłabym. Wręcz nie chciałabym. Ten chłopak o czekoladowy oczach jest moim światem, marzeniem, pragnieniem...
Skąd więc mojemu najlepszemu przyjacielowi przyszedł do głowy tak... absurdalny pomysł ? Jak on wyobraża sobie przyszłość ? Jak wyobraża sobie życie bez najukochańszej osoby ? Tak, to prawda, że czasem mam chwilę zwątpienia. To prawda, że czasem śnie, że znikam. Że pakuje walizki, że wychodzę na długie spacery i marze o wolności. Dzieje się tak jednak tylko gdy ON źle mnie potraktuje. Wiem, że wy odbieracie go w zupełnie innym świetle niż ja. Widzicie w nim złoczyńce, który nie zasługuje na miłość. Faceta, który poniża swoją kobietę. Widzicie potwora, który nie zasługuje na życie w normalnym społeczeństwie. Ale wiecie jaka jest prawda ? Mario tak naprawdę to świetna podpora po nieudanym dniu, która zawsze pocieszy i przytuli. Jest to chłopak, który potrafi wywołać u mnie uśmiech najmniejszym gestem. Osoba pamiętając o każdej najmniejszej rocznicy. Kiedy trzeba najlepsza przyjaciółka, która zabiera cie na skraj miasta, abyś pod gołym niebem mogła wszystko opowiedzieć. Jest czuły i kochający. Zawsze gdy zasypia przytula mnie mocno do swej piersi, bojąc się, że gdzieś mu umknę. To najwspanialszy facet pod słońcem, który ma tylko jedną wadę.
Jest konformistą, który w życiu obrał zły autorytet...

" Nie zasługuję na Ciebie, prawda kochanie ? "

 

- Wiem, że nie akceptujesz mojej decyzji - uśmiechnęła się smutno i wzięła do rąk czerwony kubek z herbatą.
- Skoro to wiesz, to dlaczego nie zmienisz zdania i nie odejdziesz ? - spytał, w jego oczach można było dostrzec cień zawiedzenia.
- Wtedy nie byłabym szczęśliwa Marco - położyła dłoń na jego dłoni i spojrzała w jego piękne oczy. Wcześniej nie zwracała uwagi na ich wyrazistą, błękitna barwę, która od zawsze jej się podobała.
- Eleno, jak możesz być szczęśliwa z kimś takim - niedowierzał - czy ty naprawdę nie widzisz jak on Cię traktuje ? - blondyn ułożył usta w dziwnym grymasie. Elena westchnęła cicho. Naprawdę nie chciała się teraz z nim kłócić, ale nie mogła zrozumieć dlaczego Reus nie jest w stanie zaakceptować jej decyzji.
 - Marco, ale błagam, postaw się w mojej sytuacji - poprosiła - czy gdybyś naprawdę kogoś kochał, byłbyś w stanie tak po prostu odpuścić ? - spytała cicho.
- Nie... - chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w tym momencie do pomieszczenia wszedł jego przyjaciel w naprawdę fatalnym stanie. Marco uśmiechnął się do niego.
- Witaj Mario - blondyn wstał i podał mu rękę.
- Cześć Reus, nie uprzedzałeś, że przyjedziesz, wiec co tu robisz ? - spytał brunet, który usiadł na krześle obok swojej dziewczyny i chwycił jej dłoń. Ona uśmiechnęła się do niego, wstała i usiadła mu na kolanach.
- Marco był w pobliżu, więc zadzwoniłam do niego, żeby wpadł - wyjaśniła Elena uśmiechając.
- No więc kolego, opowiedz jak tam w domu - zaczęli długie rozmowy, których tematy chyba nigdy się nie wyczerpują. A ona, tylko siedziała i w zamyśleniu słuchała, ciesząc się, że ten dzień może spędzić wśród dwóch najważniejszych osób w jej życiu...

" Kochaj mnie
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochał mnie namiętnie tak
Jakby cały świat się skończyć miał... "

 

- Fajnie, że nas odwiedził, prawda ? - spytał Mario, który leżał przytulony do swojej dziewczyny na kanapie w salonie.
- Tak. Cieszę się, że cały czas o nas pamięta mimo, że mieszkamy w Monachium - pocałowała go w policzek, a dalej usta pokonała drogę do jego ust. Przywarli do siebie, mocno. Z czasem ich pocałunki były coraz bardziej namiętne. Elena zdjęła jego koszulkę i rękoma napierała na idealnie wyrzeźbiony tors, który po prostu uwielbiała. Zaczęła rozwinąć jego spodnie, ale wtedy on powstrzymał jej dłoń.
- Kochanie, przecież wiesz, że nie możemy - pocałował ją czułe w czoło. To nie tak, że nie chciał. Bardzo chciał, tylko po prostu bał się, że może wyrządzić jej krzywdę.
- Dlaczego ? - spytała smutno, była zawiedziona.
- Eleno, przecież wiesz, jaki w ostatnim czasie jestem nieprzewidywalny, nie panuję nad sobą. Boję się, że zrobię Ci jakaś krzywdę - przytulił ją mocno do swojej piersi. Naprawdę nie chciał sprawiać jej przykrości.
- Ufam Ci Mario, naprawdę Ci ufam - splotła ich palce w jedność. Wtedy wiedział, że nic nie może im stanąć na drodze, nawet jego drugie oblicze, które nieoczekiwanie przejmuje kontrolę nad jego ciałem. Wstał i wziął swoją ukochaną na ręce, a potem ruszył w stronę sypialni, którą czasem wspólnie dzielili. Tam kochali się tak jak za starych dobrych czasów. Jakby byli tymi samymi ludźmi sprzed kilku lat. Jakby własnymi słowu czy czynami nie wyrządzali sobie nawzajem krzywdy fizycznej lub psychicznej. Jakby nic się nie stało, ale przecież to wszystko to tylko kłamstwo... Każdy skrywa jakieś tajemnice, a w szczególności Mario...



Czy każdy, kto przeczyta ten rozdział może zostawić komentarz, który będzie zawierał choćby emotikona ?
Chciałabym zobaczyć ile Was tutaj jest.
Z góry dziękuję ;)


środa, 3 grudnia 2014

...

Przepraszam Was bardzo, ale z dniem dzisiejszym muszę zakończyć moją przygodę z pisaniem. W moim życiu zabrakło inspiracji, nie mam weny. Kołatają mną sprzeczne emocje i nie chcę pod wpływem impulsu dodać rozdziału, który zniszczy wszystko to co sobie zaplanowałam na początku. W tym momencie umiem pisać tylko czarne scenariusze, ale chyba nikt nie chce, żeby historie Rose i Eleny zakończyły się w ten sposób. Przepraszam jeśli was zawiodłam... Jak na razie moja decyzja jest niezmienna, wiem że będę tego żałowała, ale obiecuję Wam, że nie przestanę próbować i w końcu napisze dla Was coś sensownego i godnego uwagi. Obiecuję też, że wrócę, o ile będziecie chciały jeszcze czytać moją marną twórczość.

Żegnam się z Wami teraz, trzymajcie się ciepło !

sobota, 22 listopada 2014

III " Nie mogę się od niego uwolnić, nie chcę... "

Zabierz moje myśli
I zabierz mój ból
Jak pusta butelka zbiera deszcz
Wylecz (mnie), wylecz, wylecz, wylecz...



 
***
Przeszłość 


- Mario, proszę przestań - szepnęła cicho dziewczyna, on jednak jej nie słyszał. Wyjął z barku butelkę whisky, które potem nalał sobie do kryształowej szklanki. Bała się, niedawno wrócił do domu, a i tak był już lekko pijany. Pewnie palił też jakieś świństwo. Po alkoholu stawał się nieobliczalny.
- Mario ! - krzyknęła histerycznie, dopiero wtedy zwrócił na nią uwagę.
- Czego ?! Czego ty znowu ode mnie chcesz ?! - uderzył szklanką o stół sprawiając, że nagle cała jej zawartość znalazła się na dywanie.
- Zobacz co zrobiłaś ! Zobacz ! - podniósł się z kanapy i chwiejnym krokiem podszedł do brunetki. Na zewnątrz była opanowana, jednak w środku cała się trzęsła ze strachu.
- Powiedz mi złotko, dlaczego tak bardzo mnie nie szanujesz ? Dałem Ci wszystko. Gdybym się nad Tobą nie zlitował, byłabyś nikim. Byłabyś zwykłą dziwką, której szef dobierałby się codziennie do majtek- po policzkach dziewczyny pociekły łzy.
- Dlaczego płaczesz ? Jesteś tak bardzo żałosna kochanie. Nie wiem co w tobie widziałem. Na świecie jest tyle fajnych lasek, które chcą wskoczyć mi do łóżka. A ty ? Ty jesteś taka bezbarwna. Lepiej zniknij mi teraz z oczu, bo zaraz mogę stać się bezlitosny - gdy to powiedział Elena uciekła szybko do łazienki, gdzie zamknęła za sobą drzwi. Wiedziała, że dla niej ten dzień jeszcze się nie skończył...




Zabierz moją przeszłość
I zabierz moje grzechy
Jak pusty żagiel zbiera wiatr
Wylecz (mnie), wylecz, wylecz, wylecz



add a caption

 ***

Czasem nie możemy mieć tego, czego pragniemy. Tak właśnie było w jego przypadku. On nie mógł mieć jej...
Dlaczego ? Przecież wydawał się być lepszym człowiekiem niż Mario. Przecież on nie wybuchał tak jak jego młodszy kolega, nie był tak nieprzewidywalny, tak bardzo brutalny. Wiec dlaczego Elena wciąż przy nim trwała ? Dlaczego nie potrafiła w końcu powiedzieć dość i wrócić z nim do Dortmundu ? Dlaczego nie potrafiła pokochać Marco tak mocno jak on pokochał ją ? Wciąż pamiętał ich pierwsze spotkanie. Gala kończąca sezon w klubie. Götze obiecał wszystkim, że spotkają kogoś niepowtarzalnego i tak się właśnie stało. Gdy razem weszli spóźnieni na salę, nikt nie potrafił oderwać od nich wzroku. Razem wyglądali jak te wszystkie pary z kolorowych czasopism, wyglądali idealnie. On, przystojny i wysportowany brunet w świetnie skrojonym, czarnym garniturze, z szerokim uśmiechem na twarzy. A tuż obok niego ona. Prześliczna brunetka o niebieskich jak ocean oczach, kształtnych karmionych ustach i lekko zadartym nosie. Ubrana była w czarną sukienkę, która rozszerzała się w talii. Na pozór wyglądała na prostą i skromną. Jednak jeśli przyjrzało się dokładnie jej spódnicy, można było dostrzec ozdoby, które pięknie migotały w świetle. Podeszli do stolika, przy którym Marco siedział wraz ze swoją dziewczyną Caroline, Robertem i Anią oraz Mitch'em i Riri.
- Hej wszystkim, to jest Elena - piłkarz wskazał gestem na dziewczynę. Wszyscy zaczęli witać się z nowo poznaną. Mario miał rację, zaczarowała wszystkich. Jedynie Caroline patrzyła na nią zazdrosnym spojrzeniem i ciągle trzymała rękę swojego chłopaka.
W końcu, po części oficjalnej przyszła pora na tańce. Elena kusiła wszystkich swoim tańcem. Każdy chciał, aby poświęciła im chociaż jeden taniec. Az w końcu to Reus został tym szczęściarzem.
- Bałam się tu przychodzić - wyznała cicho, jej głos był jak aksamit, koił jego duszę.
- Dlaczego ? - spytał zdziwiony.
- Spójrz na te wszystkie dziewczyny, one są idealne, są na swoim miejscu. A ja ? Nie pasuję tutaj.


Gdy chłopak przywoływał teraz na myśli ich pierwszą rozmowę, śmiał się w duchu. Elena była tak bardzo niepewna siebie. Miała niską samoocenę. Chyba nawet nie przypuszczała, że niedługo potem stanie się ulubienicą piłkarzy jak i samego trenera, że wszystkie dziewczyny będą chciały chodzić z nią na zakupy, czy zapraszać na babskie wieczory. Elena miała bowiem w sobie coś wyjątkowego. Była otwarta I ciepła, miała poczucie humoru, była wierna swoim przyjaciołom, a przede wszystkim była szaleńczo zakochana w Mario Götze. Ale czy ktoś przypuszczał, że ta miłość tak bardzo ją zgubi ? Na pewno nie on, który siedzi teraz w samochodzie i zastanawia się co dzieje się z jego przyjaciółką. Tak bardzo się o nią bał. Bał się, że nie zdarzy na czas. Że Mario coś jej zrobi pod wpływem tego cholernego alkoholu.
Gdy podjechał pod dom przyjaciół, wysiadł z samochodu i biegiem dotarł pod drzwi. Były otwarte, co wykorzystał i wszedł do środka. Nigdzie nie widział dziewczyny. Zaczął się martwić. Przechodził przez wszystkie pokoje, aż w końcu znalazł ją w sypialni. Siedziała na skraju łóżka i czule głaskała śpiącego piłkarza po policzku.
- Elena - szepnął, wtedy dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Posłała mu niewyraźny uśmiech i podeszła do niego. Chłopak wykorzystał to i od razu chwycił ją w swoje ramiona.
- Marco - szepnęła i jeszcze mocniej wtuliła się w jego klatkę piersiową. - Dziękuję, że przyjechałeś - pocałowała jego zimny policzek.
- Co się tu działo ? - spytał  i uważnie przyjrzał się jej twarzy.
- Dzisiaj prawie nic, tylko krzyczał, a potem pozwolił, żebym położyła go spać - uśmiechnęła się lekko.
- Eleno, naprawdę chcesz takiego życia ? Przecież sama wiesz, że zasługujesz na więcej. Proszę wróć ze mną do Dortmundu. Ja nic od Ciebie nie oczekuje, tylko wróć ze mną. - wziął jej dłonie w swoje, jednak ona mu się wyrwała.
- Powiedz mi Reus, jak ty to sobie wyobrażasz ? Ja kocham Mario, nie mogę go zostawić samego, nie chcę...




Next = 8 komentarzy



poniedziałek, 10 listopada 2014

II " Boje się "


Co to jest miłość ?
Powiedz.
Albo nic nie mow.
Ja chcę Cię mieć.
Przy sobie.
I nie wiem, 
Czemu...



~ Rok 2013


- Eleno... - cichy szept przebił się przez pomieszczenie. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza. Chłopak rozejrzał się po mieszkaniu, jednak nigdzie nie mógł dojrzeć zagubionej twarzy dziewczyny. Wiedział, że się go boi, był bydlakiem. Jak mógł dać się namówić kolegom z drużyny i zażyć to świństwo ? Nie przypuszczał, że po narkotyku będzie zupełnie innym człowiekiem. W jednej chwili ten miły i kochający chłopak gdzieś zniknął. Ulotnił się zostawiając miejsce dla kogoś zupełnie innego. Kogoś tak bardzo mu obcego. Kogoś kto był w stanie skrzywdzić Elenę, jego kochaną Elenę. Jak mógł podnieść na nią rękę, jak mógł tak bardzo jej naubliżać ? Był nikim, nikim... Był zerem.
Znalazł ją dopiero w sypialni, stała nad łóżkiem i wkładałała ubrania do dużej, czerwonej walizki.
- Eleno... - szepnął, ona jednak nie zwracała na niego uwagi.
- Eleno, błagam wysłuchaj mnie... - chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu jej cichy głos.
- Nie, to ty mnie posłuchaj - szepnęła patrząc mu prosto w oczy. - To koniec. Nie jesteś już tym samym chłopakiem, w którym się zakochałam. Zmieniłeś się, Bayern cię zmienił. Gdzie się podział ten chłopak, który kochał życie ? Gdzie podział się piłkarz, który czerpał radość z każdej minuty spędzonej na boisku ? Gdzie jest mój Mario ? - zadała pytanie, jednak nie oczekiwała odpowiedzi. Ta cisza ją uspokajała, a jego... Jego wpędzała w coraz większe wyrzuty sumienia.
Brunetka zamknęła wieczko walizki, zdjęła ją z łóżka i pociągnęła w stronę drzwi wyjściowych. Gdy już przy nich była, duża, silna dłoń chwyciła ja za nadgarstek. Zasyczała z bólu. Nie, to nie była jego wina. To ona sama wyrządziła sobie taką krzywdę. Chłopak widząc ból przepełniający jej twarz nie wiedział co się dzieje. Dopiero później dostrzegł plamy krwi na jej niebieskiej bluzie. Podciągnął jeden z rękawów i dostrzegł to. Świeże, głębokie rany na jej bladej skórze. Doskonale znał ten widok. Gdy miał szesnaście lat zyletka stała się tez i jego przyjaciółką. Odwiecznym kompanem, który zawsze był w pobliżu gdy nadchodziła fala cierpienia. To jego były trener i najlepszy przyjaciel pomogli mu wykaraskac się z tego. Gdyby Marco nie znalazł go tamtego dnia w pokoju piszącego list pożegnalny, to pewnie teraz jego ciało leżałoby pod marmurową płytą. Dlaczego tak bardzo chciał zniknąć ? Matka. Jego matka go do tego popchnęła. Nienawidził jej. Nienawidził każdej chwili, którą musiał z nią przeżyć. A teraz ? Teraz nienawidził także siebie... Wiedział, że to jego wina. To on doprowadził Elenę do upadku. Nie ktoś inny, on... Nagle poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy. Padł bezwładnie na kolana przed dziewczyną, chwycił ją za obie dłonie.
- Ja przepraszam, przepraszam Cię kochanie - wyszeptał. Podniósł rękawy jej bluzy i lekko ucałował rozcięcia. - Obiecuje, to już nigdy się nie powtórzy, nigdy... Tylko błagam, nie zostawiaj mnie samego.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, tak było prościej, przynajmniej dla niej. Choć sama przed sobą nie mogła ukryć, że wyznanie chłopaka wzruszyło ją. Przecież kochała go, prawda ? A miłość potrafi wybaczyć wszystko.
- Nie rób tam więcej - wyszeptała i przytuliła się mocno do jego ciała. Nie zdawała sobie wtedy jednak sprawy jak wielki błąd popełniła...


~ teraźniejszość


- Marco, ja już nie daje rady - wyszeptała cicho do słuchawki, gdy jej przyjaciel odebrał telefon.
- Elena, kochana co się dzieje ? - spytał głos, który potrafił ją uspokoić nawet w najtrudniejszych momentach.
- Mario... - powiedziała, o on dalszą część dopowiedział sobie juz sam.
- Powiedz, co Götze zrobił tym razem - poprosił spokojnie. Choć w tym momencie miał ochotę zabić przyjaciela, to wiedział, że musi pochomować swoje nerwy. Nie chciał wystraszyć panny Sky, która i tak dostatecznie zamknęła się w sobie.
- A jak myślisz ? Wygrali mecz... To mówi samo za siebie. Powiedz, dlaczego on musiał się tu przenieść, dlaczego ? Przecież w Dortmundzie było nam tak dobrze...
- Eleno, przecież wiesz, że chciałem go powstrzymać. Nie udało się... Najgorsze jest tylko, to że wy obydwoje cierpicie... - w słuchawce usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Elena zamarła.
- Marco, on wrócił - szepnęła i szybko się rozłączyła. Reus chciał coś jeszcze dodać, jednak nie zdarzył. Wiedział, że nie może siedzieć w domu tak bezczynnie podczas gdy jego przyjaciółka cierpi. Złapał kluczyki z kuchennego blatu i wsiadł do samochodu. Czekała go teraz długa droga do Monachium. Droga a stresie i niepewności, że dziewczynie, którą pokochał stanie się jakaś krzywda...




sobota, 8 listopada 2014

I " On jest moją słabością "


 " Co mnie nie zabiło, tak naprawdę mnie nie wzmocniło "







- Zostaw mnie ! - krzyknęła 19 latka. - Nie mogę na Ciebie patrzeć. Twój dotyk pali. - po jej policzkach pociekły łzy. Chciała się wyrwać z jego uścisku, ale nie miała tyle siły. Zaczęła okładać pięściami jego klatkę piersiową, chciała dać upust swoim emocjom.
Chłopak w końcu nie wytrzymał. Chwycił ją za biodra i przyciągnął mocno do siebie. Złączył ich usta w gorącym pocałunku. Ona początkowo opierała się, ale z czasem zatraciła się w tym uczuciu. Jego usta były bowiem czymś czego nie mogła sobie odmówić. Były najlepsza nagrodą, ukojeniem po ciężkim dniu. Były największym atutem tego potwora... Gdy w końcu zabrakło im powietrza odsunąli się od siebie. W jego oczach można było dostrzec głód, pożądanie. Pragnął jej... Ale wiedział też, że nie może pozwolić sobie na więcej. Nie mógł skrzywdzić jej jeszcze bardziej. Ona była jego obsesją. Uzależnił się od niej, jak wcześniej od narkotyków czy alkoholu. Od tego o czym myślał miał inne dziewczyny, a ona, jego mała Elena była tylko po to by mógł ją kochać. Nie chciał jej wykorzystać, a już na pewno nie teraz. Gdy patrzył na czerwoną od płaczu twarz, chciał strzelić sobie kulą w skroń. Doskonale wiedział, że jest jej cierpieniem, śmiercią. To przez niego ma świeże blizny na nadgarstkach. To przez niego zdarzało upić jej się do nieprzytomności. To przez niego nie może zacząć nowego życia. I raczej już nigdy nie zacznie. On, nie pozwoli jej odejść. Nigdy. Jej odejście sprawiłoby, że posunąłby się do ostateczności. Zrobiłby coś czego pragnął od dawna...



Nigdy nie spodziewała się, że jej życie będzie wyglądało tak jak teraz. Że ten uroczy chłopak, który dwa lata temu zaczął się za nią uganiać, okaże się kimś zupełnie innym niż myślała na początku. Dlatego więc od niego nie odejdzie ? Przecież to wydaje się takie proste. Mogłaby spakować swoje rzeczy podczas gdy on byłby na treningu. Mogłaby wynieść się do innej części kraju. Dlatego tego nie zrobi ? Choć to może wydawać się dziwne, ona nie wyobraża sobie życia bez tego potwora. Kocha go. Naprawdę go kocha. Tak, to może wydawać się dziwne, ale nie z jej perspektywy. Wbrew pozorom, on uratował jej życie. Gdyby nie pojawił się wtedy na tamtej dyskotece, gdyby nie wdał się w bójkę z jej szefem, musiałaby zacisnąć zęby i iść z nim na zaplecze. Nie, nie była prostytutką. Pracowała jako kelnerka, a jej pieprzony szef groził, że ją zwolni jeśli nie prześpi się z nim. Miała wtedy siedemnaście lat, nie mogła pozwolić sobie na utratę tej posady. Nie pochodziła z bogatego domu, a jej bliscy nie interesowali się nią. To on, Mario, wyciągnął dłoń w jej stronę. Przygarnął ją do swojego domu. Zapisał na upragnione studia. Był dla niej przyjacielem, którego wtedy tak bardzo potrzebowała... Dopiero rok po ich pierwszym spotkaniu poznała jego prawdziwe oblicze. Wdał się w złe towarzystwo. Tłumaczyła sobie, że to przez zmianę klubu na Bayern. Że piłkarze, z którymi spędza codziennie wiele godzin mają na niego taki zły wpływ. I poniekąd miała rację. Götze chciał być taki jak oni. Zaczęło się od jednej wspólnej imprezy z tymi bydlakami. Tamtej nocy gdy wrócił do domu, bała się go po raz pierwszy. Uderzył ją, nawyzywał. Chciała uciec, chciała być jak najdalej od niego. Ale następnego dnia gdy zobaczyła łzy na jego policzkach, oczy przepełnione bólem. Gdy tak klęczał przed nią i obiecywał, że to nigdy się nie powtórzy, zmiękła. Uwierzyła mu, ale wkrótce okazało się, że jego słowa były rzucone na wiatr...


Mam nadzieję, że się spodoba,
Next = 8 komentarzy
Pozdrawiam N.

wtorek, 28 października 2014

Prolog

" Jesteś zbyt wredny, nie lubię Cię.
Zresztą, spie**ala !
Sprawiasz, że chcę krzyczeć na całe gardło. 
To boli, ale nie będę walczyć.  
I tak jesteś do niczego, 
Sprawiasz, że chcę umrzeć "


Zabij mnie !
No dalej, pokarz na co Cię stać !
Dlaczego stoisz tam z takim nieobecnym wzrokiem ?
Przecież wiem, że potrafisz.
Masz moją krew na rękach.
Zabijasz mnie... psychicznie.
Widzisz te blizny ?
Widzisz te pieprzone blizny na moim ciele ? 
To twoja sprawka cholerny TY !
Spójrz na moje nadgarstki, widzisz tę krew ? 
Teraz tylko tak potrafię funkcjonować.
Ten lśniący przedmiot w mych dłoniach, który przecina delikatną skórę.

TO MNIE USPOKAJA !

Nie podchodź do mnie !
Nie podchodź, słyszysz !?
Powiedz, jak po tym wszystkim masz czelność do mnie przychodzić ? 
Twój dotyk pali. 
Twoje słowa ogłaszają,
a najbardziej te jedne, jakże fałszywe:
" Kocham Cię, Eleno "




No to startujemy z nowym blogiem ! 
Mam nadzieję, że prolog wam się spodobał. 
Pierwszy rozdział pojawi się jak będzie tu 6 komentarzy ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że do następnego

Heroes



Elena Sky 
" Nie mam już siły, wiesz kochanie ?  
Nie mam siły na życie w świecie, w którym jestem tylko pionkiem w Twojej grze "




Mario Goetze
" Jesteś moją cholerną własnością. Nie odejdziesz póki Ci nie pozwolę "


 

http://38.media.tumblr.com/6e3656c6a81a4d055e5cafd60c12aabd/tumblr_ncliuhtGlI1tgtdkio3_500.gif

Marco Reus 
 " Nie mogę patrzeć na twoje cierpienie, ale zrozum...
To mój przyjaciel, a ty jesteś w jego posiadaniu. 
Taka jest już kolej rzeczy. "